Czy leci z nami bagaż? O lotniskowej logistyce

Bagaże na lotnisku

W przypadku ludzi sprawa jest prosta: odprawa (często online, jeszcze przed wyjazdem na lotnisko), nadanie bagażu rejestrowanego, kontrola bezpieczeństwa i ewentualnie paszportowa. A jak to wygląda w przypadku naszego bagażu?

Przyjeżdżamy na lotnisko z walizką, udajemy się do punktu odprawy. Tam nasza torba jest ważona. To chwila prawdy: czy udało nam się zamknąć w limicie określonym przez linię lotniczą czy nie i czeka nas dopłata? Dopakujemy kilka pamiątek w drodze powrotnej czy będziemy je musieli zmieścić w bagażu podręcznym? Potem, oklejona naklejkami, nasza walizka znika w otworze w ścianie, a my dostajemy karteczkę z kodem kreskowym potwierdzającą jej nadanie.

Idziemy do kontroli, a tymczasem nasza walizka, torba czy plecak rozpoczyna swoją podróż. Podróż, którą odbywać będzie z nami, choć w zupełnie innym miejscu i innymi lotniskowymi drogami. Podroż, której finałem będzie spotkanie na lotnisku docelowym, choć czasem to się nie udaje.

Czy nasz bagaż znika w czarnej dziurze?

Nie, choć mogłoby się tak wydawać, gdy po nadaniu zmierza do otworu w ścianie i tam znika z zasięgu naszego wzroku. Niemal całą trasę przemierzać będzie na taśmociągach. Na londyńskim lotnisku Heathrow, największym porcie lotniczym w Europie, ich długość wynosi niemal 20 km. Heathrow może się też pochwalić mierzącym 1,2 km podziemnym tunelem, którym przemieszczają się tylko bagaże. Łączy on terminale T3 i T5. Walizki suną w nim z prędkością 700 m/min.

(Uwaga: każde lotnisko ma swój system transportowania bagażu, mniej lub bardziej rozbudowany i zautomatyzowany; w tym tekście opisujemy ogólne zasady.)

Po zniknięciu za ścianą nasza walizka trafi do bagażowni i kontroli bezpieczeństwa. Jest prześwietlana tak samo jak bagaż podręczny, by upewnić się, że nie zawiera zakazanych elementów (o nich później). Jeśli kontrolerzy mają wątpliwości, skanują ją ponownie, a jeśli to ich nie rozwieje, wzywają właściciela do punktu kontroli bagażu.

Sprawdzona walizka rusza w dalszą drogę. Jedzie, automatycznie kierowana przez system na podstawie odczytu kodu kreskowego lub znacznika RFID z naklejki, którą do niej doczepiono przy odprawie (dlatego po każdej podróży warto od razu odrywać niepotrzebne naklejki, by system przypadkiem nie skierował naszego bagażu do innego samolotu). W końcu dociera do miejsca w sortowni, gdzie gromadzone są wszystkie bagaże z naszego lotu. Tam pracownicy obsługi naziemnej skanują je i przekładają do wózków, w których pojadą do samolotu.

Podczas gdy pasażerowie czekają już przy swojej bramce na możliwość wejścia na pokład, bagaże ładowane są do luku. Pracownicy mają na to mało czasu, bo samolot na płycie lotniska stoi zazwyczaj tylko pół godziny, a trzeba go jeszcze rozładować.

Mimo iż czas goni, walizki i torby muszą być rozmieszczone w luku bagażowym zgodnie z instrukcjami załogi. To ważne, ponieważ piloci przed każdym startem obliczają środek ciężkości maszyny i jej masę startową. Od niej zależą bowiem takie czynniki, jak zużycie paliwa czy czas potrzebny na start i osiągnięcie odpowiedniej wysokości.

Gdy samolot wyląduje na lotnisku docelowym, kolejna ekipa szybko zabiera się za rozpakowywanie luku bagażowego. Torby i walizki zawożone są do terminala, zostają przełożone na kolejny taśmociąg, by potem wyłonić się na karuzeli bagażowej, przy której już czekają na nie pasażerowie. No, chyba że jadą dalej – wtedy zamiast do właściciela, kierowane są do kolejnego samolotu i znów ruszają w trasę taśmociągiem przez lotnisko, do samolotu.

Dlaczego bagaż się gubi?

A jeśli stoimy przy karuzeli bagażowej i naszej walizki wciąż nie ma? Z otworu  wypadają wszystkie, w końcu ostatnia – i wciąż nie nasza? Nie pozostaje nam nic innego, jak zgłosić zaginiony bagaż na lotnisku i uzbroić się w cierpliwość.

Jak policzyła firma SITA, zajmująca się dostarczaniem rozwiązań technologicznych dla sektora lotniczego, w ubiegłym roku ginęło 6,9 sztuk bagażu na 1000. To lepiej niż w 2022 roku – wtedy wskaźnik ten wynosił 7,6. SITA w swoim raporcie podkreśla, że spadkowi temu towarzyszy wzrost liczby pasażerów linii lotniczych powyżej poziomu z 2019 roku. W 2023 roku było ich 5,2 miliarda.

W latach 2007-2023 liczba zaginionych walizek zmalała o 63 proc., w tym samym czasie liczba podróżnych wzrosła o 111 proc.

Dlaczego bagaże giną? SITA podaje, że do 42 proc. zaginięć dochodzi podczas lotów transferowych. Po 16 proc. przypadków to niezaładowanie ich do samolotu oraz kategoria obejmująca błąd na bilecie czy kwestie związane z procedurami bezpieczeństwa. Za 9 proc. zaginięć odpowiada (uwaga, to też jedna kategoria) pogoda, zatrzymanie przez celników czy przekroczenie dopuszczalnych wymiarów lub masy.

Pocieszające jest to, że 77 proc. zagubionych walizek z opóźnieniem wraca jednak do swoich właścicieli. 18 proc. to bagaż zniszczony, a jedynie 5 proc. – skradziony lub faktycznie zgubiony (dane za 2019 rok).

W 2018 roku weszła w życie rezolucja IATA (Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Lotniczych) nr 753 zobowiązująca należące do niej linie lotnicze do dokumentowania drogi bagażu od nadania do odbioru przez pasażera. Rok później IATA zarekomendowała, by do śledzenia bagażu wdrożyć technologię RFID (Radio-Frequency Identification). Na czym ona polega? Na identyfikacji za pomocą fal radiowych, czyli bezkontaktowo i na odległość od kilku centymetrów do kilkudziesięciu metrów. Znacznik nie musi być widoczny (w przeciwieństwie do kodu kreskowego). Jest automatycznie skanowany, gdy tylko znajdzie się w zasięgu czytnika. Nie trzeba więc walizek zatrzymywać, odpowiednio układać czy przekładać.

Jak zminimalizować ryzyko zagubienia bagażu?

Najlepsza nawet technologia potrafi zawieść, więc warto samemu zadbać o to, by zmniejszyć szanse utraty bagażu. Co zatem możemy zrobić?

  • Brać tylko bagaż podręczny, i to na pokład samolotu. Wiadomo, nie jest to wykonalne, jeśli jedziemy na długie wakacje i mamy dużą walizkę. Bardzo często podróżujemy tylko z podręcznym, linie lotnicze zachęcają do nadawania go do luku (zwłaszcza jeśli samolot jest wypełniony pasażerami, to oszczędność miejsca i czasu). Mając walizkę cały czas pod ręką, mamy pewność, że nie zgubi nam jej przewoźnik – możemy to zrobić my sami (chyba że ktoś nam ją ukradnie).
  • Jeśli na karuzelę po przylocie trafia kilka takich samych czarnych walizek, łatwo się pomylić i zabrać nie swoją. Charakterystyczny kształt, kolor czy oznakowanie sprawią, że ani my się nie pomylimy, ani nie zrobi tego ktoś inny.
  • Warto na walizce umieścić informację z naszymi danymi kontaktowymi. W sytuacji, gdy straci się naklejkę z kodem kreskowym, pracownicy lotniska będą wiedzieli, do kogo bagaż należy.
  • Przed wylotem warto też zrobić zdjęcie otwartej i zamkniętej walizki. Przydaje się w przypadku, gdy zgłaszamy się do punktu zaginionego bagażu i musimy ją opisać.
  • Podczas pakowania oderwać wszystkie stare naklejki z kodami kreskowymi, by nie zmyliły systemu.
  • Nie nadawać bagażu rejestrowanego na ostatnią chwilę.
  • Podczas nadawania go sprawdzić, czy na naklejce z kodem kreskowym jest właściwe lotnisko docelowe (i tranzytowe, jeśli podróżujemy z przesiadką).
  • Dobrze schować potwierdzenie nadania bagażu.
  • Niektóre linie lotnicze mają w swoich aplikacjach opcję śledzenia bagażu – warto przed podróżą ściągnąć taką apkę.
  • Własnoręcznie śledzić swój bagaż można za pomocą lokalizatora przedmiotów (np. Apple AirTag czy Galaxy SmartTag). Przed wylotem warto jednak sprawdzić, czy linie lotnicze zezwalają na ich stosowanie. W 2022 roku Lufthansa najpierw zabroniła używania trackerów, uznając je za niebezpieczne, potem, po konsultacji z niemieckimi władzami lotniczymi, zmieniła zdanie.

Czego nie można nadać w bagażu?

AirTag był kontrowersyjny, ponieważ jest urządzeniem na baterię wykorzystującym transmisję Bluetooth. Zgodnie z zasadami IATA wszystkie urządzenia elektroniczne w bagażu rejestrowanym muszą być całkowicie wyłączone. Tyle że wyłączony tracker przestaje spełniać swoją funkcję. Niemieckie władze lotnicze uznały jednak, że mając niski poziom naładowania baterii i moc transmisji nie stanowi on zagrożenia dla bezpieczeństwa.

Lista przedmiotów, których nie można przewozić w samolocie, jest długa i dlatego przed wyjazdem warto sprawdzić ją na stronie linii lotniczej. Materiałami niebezpiecznymi są bowiem baterie, aerozole czy kleje – używamy ich na co dzień bez obaw, jednak mogą one samoczynnie wzniecić pożar np. w wyniku tarcia czy wytworzenia ciepła (np. zapalniczka, zapałki bezpieczne, latarka nurkowa), bądź też w wyniku utleniania gwałtownie stymulować spalanie innych materiałów (wybielacze).

Nie można przewozić materiałów wybuchowych (zaliczają się do nich też fajerwerki, sztuczne ognie, pojemniki zawierające paliwo do zapalniczek czy alkohol powyżej 70 proc.) ani substancji toksycznych lub chemicznych (np. turystycznych butli gazowych). Przewodnik dla pasażerów i dokładna lista przedmiotów zabronionych znajdują się też na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

***

Zły kod kreskowy przysparza kłopotów nie tylko na lotnisku. Eksperci Łukasiewicz – PIT pomogą Ci sprawdzić, czy Twoje kody kreskowe są czytelne i zgodne z międzynarodowymi standardami.